Jestem cały zaspany. Wstaję i idę do łazienki. Zamknięta. Kuźwa do
kwadratu.
- Rose, wyłaź z łazienki!
- Nie! Głowę myję!
- Do pracy się spóźnię przez ciebie.
- Masz w kuchni kran – dobiega mnie
jej spokojne stwierdzenie.
Yhhhh. Od początku dnia mam pecha. Rose
w końcu wychodzi z łazienki.
- Dziękuję – szyderczo cedzę przez
zęby. - Wiesz, do pracy się spóźnię ...
- Nie ma za co Luki, uspokój się –
uśmiecha się, ale mam wrażenie, że drwi ze mnie.
- Okey.
Szybko umyłem się i ubrałem.
Wybiegam z domu, wsiadam do samochodu i jadę do pracy. Jestem pod budynkiem.
Biorę głęboki wdech i wchodzę.
- Dzień dobry, panie Styles, znowu
spóźnienie – od progu słyszę atak szefa.
- Przepraszam! – mówię pokornie, ale
stanowczo. - Niech mnie pan nie zwalnia – dodaję bardzo miękkim tonem. - To był ostatni raz.
- No, ja myślę. Jeszcze raz i będę
zmuszony pana zwolnić.
- Dobrze, już więcej się nie
spóźnię,
- Do pracy!
Wyszedłem od szefa. Jestem zły na
Rose. Dziwne. Gdzie Diana? Dziś miała być pierwszy dzień w pracy. Dzwonię do
niej.
- Cześć, gdzie jesteś ? Dziś masz
pierwszy dzień praktyk.
- Oh, zapomniałam –stwierdza spokojnie.
- Gdzie ty jesteś? – dopytuję.
- Ja? U Kate.
- U kogo? Kto to ?
- Moja nowa dziewczyna – odrzekła z
dumą i dodała - bardzo
ładna. Ma brata geja, który jest biznesmenem i jest onieśmielający – ciągle
trajkotała.
- A, nie interesuję się.
- Tsaa, jasne – kpiła ze mnie.
- Koooończęęęę. Pa.
Znowu się tłumaczyć szefowi z jej nieobecności. Kiedyś ją zabiję. Wchodzę
do swojego biura. Kuźwa do kwadratu. Komputer nie działa?! Nie ma prądu?!
Schodzę do szefa. Pukam.
- Proszę!
- Przepraszam, ale w budynku nie ma
prądu.
- Nie, no, ależ ty mądry – szef
mruczy pod nosem. - Wiemy, to już od
ponad dwóch godzin- odpowiada ze złością w głosie - A propos, gdzie pańska
koleżanka ?
- Yyyyy … Diana? Jest chora.
Ma gorączkę – skłamałem bez mrugnięcia okiem.
- Aha. Jak nie pojawi się jutro, proszę jej powiedzieć, żeby nie przychodziła –
stwierdził ostro.
- Dobrze, jutro będzie na pewno –
potulnie obiecałem zaDianę. - A jak nie ma prądu, to co mamy robić?
- Panie, daj mi spokój. Idź do domu
i nie denerwuj mnie. Do widzenia. – Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.
Może nie jest to najgorszy dzień, jak myślałem. Na pewno ostatni raz
kłamałem, że Diana jest chora. Następnym razem powiem, że nie chciało się jej i
zapomniała. Wszyscy mnie denerwują. Jadę do domu. Jestem przed blokiem, pytam
jakiegoś człowieka, który parkuje obok mnie:
- Przepraszam, który dziś dzień ?
- 24 luty – odpowiedział, a ja w
myślach dodałem: mówi się -24 lutego.
O Jezu! Dzisiaj
są moje urodziny. Zapomniałem o nich! Dlatego szef mnie nie zwolnił?! Szkoda
tylko, że nikt nie pamięta o moich urodzinach. Koszmar. Wchodzę do domu, cisza.
Nikogo nie ma. Wołam:
- Rose, Diana, jesteście?
Nikt nie
odpowiada, idę do mojej sypialni. Gdzie wszystkich wywiało? Wchodzę do salonu,
a tu od razu wszyscy wyskakują. Niespodzianka Lucas!
- Mamy dla Ciebie tort i prezenty.
- Rose, Diana, dziękuję. A tych
dwóch gości nie znam. Kto to?
- To jest Kate.
- Miło mi. To ty jesteś dziewczyną
Diany?
- Tak, a to mój brat James Cooper.
- Cześć.
- Hej.
O Mój Boże. Ale
on ładny. Nie wytrzymam. Diana coś mówiła, że on jest homo. To jednak mój
najlepszy dzień w życiu.
- Jestem James Cooper – ze swobodą
wyciągnął w moją stronę wypielęgnowaną dłoń, paznokcie pokryte bezbarwnym
lakierem ładnie błyszczały.
- Ja- Lucas Styles.
- Ile pan ma lat, znaczy się… ile
masz lat?
- 31, a pan?
- 25, dziś kończę, więc chyba już
26 .
O mój Boże ! Tylko 6 lat starszy, a
taki ładny.
- Teraz prezenty!!
-Diana spokojnie
- Ja pierwsza.
- Co to jest? – pytam, trzymając w
ręku niewielkie urządzenie.
- Laptop.
- Jezu, ile on kosztował? – pytam,
chociaż wiem, że to bardzo nietaktowne.
- Oj, no wiesz, tylko dwa lata na
niego zbierałam. Też sobie taki kupiłam – trajkotała Diana.
- Dziękuję, marzyłem o tym –
szeptałem wzruszony.
- To teraz ode mnie- prosiła jak
pięciolatka Rose. Już w rękach trzymam mały przedmiot.
Rose daje mi kluczyki od samochodu
- Ty żartujesz?!
- Nie. Chodźcie na dół! Wszyscy! –
krzyczy już zza drzwi.
Gdy schodzimy na podwórze krzyczę:
Aaaaaaaaaa, ale piękny. Ale co ty? Nie mogę tego przyjąć.
- Możesz.
- Jezu, ile ty się na niego
wykosztowałaś?
- Przecież sama go nie kupiłam.
Dołożyli się Michaell, James i Kate.
- Dziękuję Wam, jest znakomity
–głos mi drżał. Naprawdę się wzruszyłem.
Dostałem
jasnoniebieski kabriolet. W środku cały skórzany. Po prostu przepiękny.
***
Dzień później.
Budzi mnie
dźwięk budzika. Jestem niewyspany. Wstaję. Widzę, jak James pijany śpi na
kanapie. Mam lekkiego kaca. Idę obudzić Jamesa, zapytam, czy nie chce się do
mojego łóżka położyć.
- James? Połóż się do mojego
łóżka, będzie ci wygodniej.
- Z tobą? Chętnie! – kusząca
propozycja, ale to ciągle alkohol przemawiał przez niego.
- Nie, ja robię śniadanie.
- Aha, no dobrze.
James do
sypialni, a ja do kuchni dla wszystkich robić śniadanie. Sałatkę włoską i
grzanki. Idę obudzić resztę. Wchodzę do pokoju. Niemożliwe! W łóżku Rose leżał
mój brat Darren. Zaczynam krzyczeć :
-Aaaaaaaaa…
Rose wyskakuje goła z łóżka.
- Co to ma znaczyć Rose?! Z
moim bratem, serio?
- No wiesz, Lucas, nie denerwuj się
...
- Nie denerwuję się, ale mogliście
mi powiedzieć, że jesteście razem – naprawdę czuje się oszukany. - Ubierajcie
się! Obudź Dianę i Kate, bo jakoś dziwnie się przytulają.
Yh. Idę do kuchni. Jak oni
mogli? A ja i James? Co się działo w
nocy? A jak to z nim zrobiłem? No, co w końcu moje urodziny – szybko się
rozgrzeszyłem. Dopytam się go na osobności. Dobra. Wołam wszystkich na
śniadanie James przychodzi pierwszy, od razu korzystam z okazji i go pytam:
-James ? Czy my w nocy razem...
- Nie – od razu się domyślił i
zaprzeczył. Czy to znaczy, że nie nigdy?
- A to dobrze, bo myślałem, że… -
mam nadzieję, że nie brzmiało zbyt nachalnie. - Co chcecie do jedzenia?
Za chwilę każdy bierze, co
chce ze stołu. Ja idę do Jamesa do pokoju
-Co oglądasz?
-Jakieś bzdury! – ze znudzeniem
rozkosznie mruczy.
- Czy dziś po południu spotkamy się
razem na kawie?
- Tak, bardzo chętnie.
Szesnasta obu nam odpowiadała.
Dochodzą do nas dziewczyny.
- Ej, gdzie Michael? – dopiero
teraz zauważam jego brak.
- Poszedł do domu w nocy.
- Nie mógł zostać? – ciągle
nie mogę uwierzyć, że nas opuścił.
- Nie. Coś musiał pilnego załatwić.
- Aha - domyślam się, że nie czuł się dobrze u
mnie. - A gdzie mój kochany braciszek? –
pytam nadal trochę zły za tę historię z moją przyjaciółką ?
- W toalecie, myje się.
- Aha, Darren spiesz się, za
godzinę idę do pracy – ponaglam go niezbyt miło.
- Okej.
Darren wyszedł, umyłem się i
pojechałem moim nowym samochodem do pracy
-Dzień dobry! – śpiewnym głosem
przywitałem się z ochroniarzem.
-Dzień dobry, Lucas, jak tam twoje
urodziny? – zapytał.
-A dobrze, mam nowego laptopa i
nowy samochód – cieszyłem się jak dziecko.
-Wow, to super, zapraszam pana do
pracy
-Dobrze
Wchodzę. Jestem
przed drzwiami, przekraczam próg i przecieram oczy: nowe biurko, nowy sprzęt, jak
tu ładnie, pójdę podziękować szefowi. Dziś mamy piątek. Diana ma pracę na
dwunastą, oby przyszła. Przychodzi, wita się z szefem.
- Dzień dobry, jestem Diana Malik,
chciałabym się zatrudnić jako dystrybutorka połączeń.
-Aha, więc tak… proszę pani dane…
Diana podawała personalia, a ja nic
nie robiłem. Dzień jak co dzień. Wyszedłem z pracy o 15:30, przede mną kawa z
Jamesem. Byłem punktualnie o 16. Już na mnie czekał.
- Cześć, jak ci minął dzień? –
naprawdę zaciekawiony pyta.
Zamawiamy kawę.
-Opowiedz mi coś o sobie – proszę.
- Mieszkam sam odkąd skończyłem
szesnaście lat. Matka była alkoholiczką, a ojciec zmarł, gdy miałem siedem lat.
Teraz prowadzę klub erotyczny dla wszystkich ludzi. – Ponuro wyrzucał z siebie
mroczną przeszłość. – Twoja kolej.
-Dobrze, moja mama miała czterech
mężów, mój tata zginął w wypadku, gdy moja matka była w szóstym miesiącu ciąży.
Potem szukała tego jedynego, tatę zastąpił mi Rob – pierwszy mąż mojej mamy. To tyle.
- A gdzie poznałeś Dianę i
Rose?
-Dianę znam od piątego roku życia,
a Rose od szóstej klasy.
-Aham
- tak Dianę prześladowano w szkole,
wiec wyjechała ze swoja mamą do Włoch, tam była przez parę miesięcy, potem
wrócili do Anglii i Diana poszła do innej szkoły i tam poznała Rose potem Diana
zapoznała mnie z Rose i tak potem się razem trzymaliśmy aż do dzisiaj, a twoi
przyjaciele ?
-Ja nie miałem przyjaciół, gnębiono
mnie, nie chodziłem do szkoły, wyzywali mnie, bili, aż nie wytrzymałem,
zacząłem wariować i trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Tam spędziłem
najlepsze dwa lata swojego życia. Kochałem tamte osoby, oni szanowali mnie,
było pięknie. Potem wyszedłem, rok mieszkałem z matką, w końcu wyprowadziłem
się.
-Przykro mi.
Łączy nas tak wiele. Jesteśmy
dla siebie stworzeni.
- Czy jest taka szansa byśmy mogli
być razem? – nieśmiało pytam.
- Nie, niestety nie mogę, nie znasz
całej prawdy.
- Jakiej?
- Nie chcę o tym mówić.
- James, pocałuj mnie –
powiedziałem, zaskakując również siebie.
- Dobrze, ale to nic nie będzie
znaczyło, tak?
-Całuj!
Całowałem się z nim przez dłuższą
chwilę. Było cudownie, nagle coś się stało, ktoś zgasił światło.
Otworzyłem oczy, niespodziewanie obudziłem
się w szpitalu, przy mnie była Rose, Diana i James.
- Co się stało ?
- Zemdlałeś.
- Byłeś ze mną na kawie, pamiętasz?
Rose i Diana poszły na hol, a James
powiedział mi, że niedługo wszystko mi wyjaśni. Wtedy zobaczymy.
_________________________________________________________________________________
Rozdział Drugi już niedługo ;)
Liczymy na komentarze :* !!!
~Amber&James
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz